czwartek, 20 października 2011

Norwegia

Było późne popołudnie. Słysze dzwonek mojego telefonu. Spojrzenie na ekran, dzwoni dział planowania. Mają zapewne jakiś lot. Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę w słuchawce. Jest lot do Norwegi. Potrzebujemy Ciebie. Możesz? Gdy próbowałem to przetworzyć, to co usłyszałem przed sekundą, znak zapytania rysował się na moje twarzy.. jaka Norwegia, gdzie co?? Zgodziłem się. Miał być to prosty przelot tylko parę odcinków jako personel, reszta jako pasażerowie.

Dwa dni poza warszawą.

Zapowiadało się miło, wyszło prawie 5 dni poza domem i dużo więcej lotów.

Z warszawy wylecieliśmy z niedziele rano.Wylądowaliśmy w małym lotnisku przy granicy Szwecji z Norwegią. Stąd po małych perypetiach znalezienia kierowcy wyruszyliśmy busem do Norwegi. Do hotelu niedaleko miasteczka Goteborg. Uwielbiam Skandynawię, ten klimat. Mieliśmy tutaj trochę czasu wolnego. Ponad 12 godzin. Szybko rozpakowaliśmy się i ze znajomymi wybraliśmy się do miasta. Mogliśmy jechać albo samochodem albo autobusem. W recepcji z dość dużymi problemami dowiedzieliśmy się że bilet do miasta w jedną stronę kosztuje 150 koron norweskich. Nikt z nas nie wiedział ile jest to w przeliczeniu na euro a tym bardziej złotówki. 5 minut spacerkiem później dochodzimy pod stanowisko odjazdu autobusu. Przez przypadek spotykamy jednego z naszych kolegów, okazuje się że też wybiera w kierunku centrum. Wsiadamy do autobusu, kupujemy bilety i jadymy do centrum. Na każdym kroku czuć skandynawską surowość, od ludzi po krawężniki ;)
Śmiejemy się, wspominamy wspólne loty i po pół godzinnej podróży dojeżdżamy na miejsce.

DSCF2051-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2052-2011-10-20-17-02.jpg



Mijamy kolejne uliczki. dyskutując o sprawach które nas trapią, żartujemy i podziwiamy. Mijamy przechodniów, każdy z nich starannie ubrany, surowo. Wstępujemy po kawkę, po chusteczki, jest zimnoooo, bardzo zimno. Około 10 stopni Celsiusza. Wieje porywisty wiatr. Spacerujemy.


DSCF2056-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2057-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2059-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2069-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2070-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2071-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2074-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2108-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2135-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2137-2011-10-20-17-02.jpg




Nadchodzi zmrok. Rozstajemy się, przypominając sobie o jutrzejszym spotkaniu w lobby przed wylotem. Każdy udaje się w swoją stronę. Po kilkudziesięciu krokach jeszcze tylko odwracamy się do siebie i machamy na pożegnanie aby za chwilkę zniknąć za uliczką. Przechodzę przez mostek nad rzeką i wchodzę do jednego z paru shopping mall. Przechodzę koło rysownika. Być może nigdy więcej go nie zobaczę na żywo. Moją uwagę przykuwają portrety którymi jest otoczony. Kurt Cobain, Merlin Monroe, Michael, 2Pac, Castro. Wyjmuję aparat z kieszeni i robię jedno zdjęcie po czym odchodzę.
Błąkam się ulicami, kiedy patrząc się bez celu, zauważam fontannę którą widziałem na pocztówce wcześniej. Przy niej bezdomny nieudolnie próbuje rząglować tyczką z palącym ogniem na jego końcach. Przygląda się temu ojciec z synem, podchodzę, robię parę zdjęć, uśmiecham się do bezdomnego i udaję się w kierunku wielkiego koła i opery. Już jestem wystarczająco zmęczony, aby powoli wracać do domu. Przysiadam na ławce i myślę. Co za piękne miejsce, jednocześnie tak surowe a tak piękne.

DSCF2139-2011-10-20-17-02.jpg




DSCF2147-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2166-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2168-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2177-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2184-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2186-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2190-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2203-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2214-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2235-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2254-2011-10-20-17-02.jpg



Oslo. Poprzedniego dnia, wróciłem bardzo zmęczony lecz nie mogłem zasnąć. Przewracałem się z bok na bok, bezskutecznie. Wylot mieliśmy za parę godzin nad ranem, a ja nie mogę zasnąć. Tej nocy zasnąłem dopiero po około 1689 razy przewrócenia się z lewa na prawą i 1690 razy z prawa na lewą. Spałem niecałe 3 godziny. Później pobudka, przygotowanie się do lotu. Gdy wylądowaliśmy w Oslo od razu polubiłem terminal. Kolejny raz surowy, zbudowany głównie z stali, drewna i betonu.

Chciałem się wybrać na przejażdżkę do centrum Oslo ale... zmęczenie wzięło górę i dzienna drzemka była propozycją nie do odrzucenia. Miało być Oslo, był spacerek na Terminal z koleżankami.

Wylecieliśmy wieczorem z Oslo do małego miasteczka portowego położonego nad morzem. Było bardzo zimno, wiał bardzo porywisty wiatr. Krótka wycieczka po nabrzeżu. parę zdjęć wystarczyło na dzisiaj. Zbyt zimno. Wracam do hotelu. Idąc myślałem o tym że kiedyś kiedyś na starość mógłbym zamieszkać tutaj na rok może dwa. Gdy wchodziłem do pokoju jedna rzecz mi się nie pasowała. Na drzwiach wisiała plakietka Room 221 Boris Jeltsin. Przez głowę przeszła mi myśl skąd do cholery to się wzięło na moich drzwiach. Rozejrzałem się po ścianach i stała się jasność. W moim pokoju nocował kiedyś Borys Jelcyn! Co za czekoladka.

Kolejna czekoladka czekała na mnie z rana. Mieliśmy wracać już do warszawy kiedy się okazało że musimy lecieć do Egiptu. Do Taby zabrać pasażerów którzy czekają na nasz samolot. Nie mieliśmy wyboru ;) Przed lądowaniem w Tabie który leży na półwyspie Synaj, lecieliśmy nad pustynią. Piękne dzieło natury. Natura też chciała aby nasz cień rzutował się na piasek pustyni. Piękna niespodzianka. Po wylądowaniu, personel naziemny wymieniał nam Catering, kątem oka zauważyłem że jeden z gości niesie spore pudełko. Spytałem się go co niesie. Niósł tort. Dla nas.
Co za lot, szepnąłem pod nosem...




DSCF2316-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2322-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2323-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2326-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2327-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2330-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2331-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2423-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2430-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2482-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2492-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2511-2011-10-20-17-02.jpg



DSCF2512-2011-10-20-17-02.jpg